To co działo się w moim życiu do roku 2004 było koszmarem, już od małego dziecka (niestety) służyłam szatanowi, paliłam papierosy, piłam alkohol, brałam narkotyki, okradałam przyjaciół, rodzinę, obcych ludzi, byłam agresywna(biłam ludzi),wyznawałam że szatan jest moim Panem itd. Spodliłam się strasznie, już nikt nie widział we mnie człowieka, a tym bardziej kobiety…już nikt nie miał nadziei, nawet moja mama, która każdej nocy modliła się o mnie czekając jak zwykle przyklejona do szyby w kuchni ja sama zapomniałam czym w ogóle jest nadzieja któregoś dnia stojąc przy oknie (na “mecie” ) zobaczyłam kobietę, przez myśl przeszło mi, żeby ją zabić, bo nie miałam na narkotyki wystraszyłam się tych myśli, a później przeszły przez głowę następne z przeszłości, to kim jestem-a byłam nikim, dosłownie “zero”- tyle byłam warta 🙁 pierwszy raz sama zdecydowałam, że chce spróbować normalnie żyć pamiętam jak kolejny raz szłam w tragicznym stanie do mamy, by ją przeprosić i powiedzieć, że chce się leczyć co dziwne uwierzyła mi i zaufała zanim jednak dotarłam do ośrodka dla osób uzależnionych, diabeł walczył o mnie: poszłam w miejsce, gdzie już wcześniej chodziłam na terapię, błagałam ich o pomoc” dosłownie” błagałam i płakałam, a oni powiedzieli, że muszę czekać 6 miesięcy, wiedziałam, że to może mnie zabić, to czekanie, a ja już nie chciałam czekać zdobyłam się na odwagę i poszłam do Andrzeja, który był kiedyś narkomanem i chodził do Kościoła Zielonoświątkowego, słyszałam, że Bóg Go uwolnił i takie tam…wtedy myślałam, że odbiło mu i tyle, ale to mnie nie złamało, cały tydzień dzwoniła do niego ale akurat go nie było (z jednej strony podstęp diabła z drugiej Jezus już wtedy walczył o mnie) pomyślałam, że nie jest mi dane wyrwać się z koszmaru, skoro próbuję a nic mi nie wychodzi, postanowiłam wziąć tyle narkotyku, żeby się już nie obudzić, kiedy stałam na przystanku czekając na autobus(już miałam nie wracać do domu, już miało mnie nie być) na ten sam przystanek przyszedł Bartek, dawny kolega(brałam z Nim), On był w ośrodku, poprosiłam Go o pomoc z wielkim bólem przyznałam się, że nie daję już rady, że chce się leczyć, Bartek jeszcze tego samego dnia, wieczorem zadzwonił, że jest dla mnie miejsce w Broczynie(w żeńskim ośrodku dla osób uzależnionych w moim domu po raz pierwszy była radość ,cieszyliśmy się z rodzicami, kiedy usłyszeliśmy tą wiadomość diabeł jednak się nie poddawał, zanim dojechałam to jeszcze miałam problem z ręką, i policja mnie zabrała z domu, bo jedna dziewczyna która znała mnie z widzenia powiedziała, że napadłam z nią na inną dziewczynę, byłam w szoku, że ciągle działo się coś, kiedy już miałam wyjeżdżać ( potem zrozumiała, że to była walka duchowa o mnie między światłością a ciemnością; Jezus kontra Diabeł) ale Jezus zwyciężył ,w końcu dojechałam do Broczyny do Chrześcijańskiego Ośrodka Dla Osób Uzależnionych, tam odzyskałam nadzieję, tam nauczyłam się żyć, normalnie odzywać do innych, a co najważniejsze poznałam tam prawdziwego terapeutę żywego Jezusa, który zamieszkał w moim sercu, w moim życiu skończyłam terapię (chociaż walka była do końca pobytu w ośrodku),…sąsiedzi i znajomi widzą we mnie człowieka i szanują mnie (a to uczynił BÓG), rodzina mi przebaczyła i darzy mnie zaufaniem (a to uczynił BÓG), pracuję w ekskluzywnym sklepie do którego kiedyś nawet bym nie weszła ( a to uczynił BÓG),jeszcze nie osiągnęłam wszystkiego co sobie postanowiłam, ale nie wszystko na raz, w moim sercu jest pragnienie, by pracować dla Boga, dla ludzi nie dla siebie, chce żyć dla ludzi, którzy mają problemy z życiem, którzy nie mogą się odnaleźć w nim, chcę im pomagać i wiem, że BÓG jest ze mną…
JEZUS MNIE WYRWAŁ Z CIEMNOŚCI I JA CHCĘ WYRYWAĆ INNYCH!!!!!!!!!!!!
Asia Wiśniewska
Asiu dziękuję za to świadectwo…:)